zdjęcie

zdjęcie

środa, 20 marca 2013

O diable rogatym w niewinnym ciele.

Jeśli kiedykolwiek, komukolwiek wydawało się, że jest gotowy na to co go czeka jak przywiezie do domu małego wilczaka, to życie i tenże wilczak bardzo szybko zweryfikują jego  poglądy.

 


I niech was nie zwiodą te słodkie ślepka, małe uszka i niewinne szare pyszczki.
Uwierzcie mi, zanim przywieźliśmy do domu Otiego, zanim w ogóle napisalismy do jakiejkolwiek hodowli, przez blisko rok czytałam o tej rasie, o tym na co powinnam być przygotowana. Od kontaktu z hodowcą do odbioru szczeniaka, minął kolejny rok, w którym nie dość, że miałam do czynienia z niezbyt łatwym psem (bo do Zjawy dość trudno było dotrzeć, zwłaszcza na początku), czytałam o sposobach wychowywania psa, wiele z nich wykorzystałam w praktyce, a jednak...
Piszę powinnam być przygotowana, bo jak się okazało, nie byłam, w każdym razie nie w takim stopniu jak chciałam i myślałam, że jestem.
Teraz wiem, że popełniliśmy masę błędów, niektóre już udało nam się naprawić, nad niektórymi pracujemy, a za niektóre będziemy jeszcze długo pokutować.
Ale nie wyprzedzajmy zdarzeń, zacznijmy od początku.

Pierwsze dni Otiego u nas upłynęły pod znakiem wilczakowej wersji demo. Dla nie wtajemniczonych już tłumaczę. Te małe bure szatany opanowały do perfekcji omamianie, zwodzenie i manipulowanie przeciwnikiem... 
Znaczy przewodnikiem...

Oti był tak grzeczny i rozkoszny, że totalnie uśpił naszą czujność, ale powiedzcie sami, jak tu go nie kochać?





Młody poznał się ze Zjawą, która z początku troche na niego burczała. Ja sama chyba też bym burczała na jej miejscu... Tosiek prawie cały dzień siedział jej na głowie, dosłownie właził jej na grzbiet, głowę, kładł się na lapach, ciągnął za uszy i ogon. Może dlatego był dla nas wersją demo, bo już najnormalniej w świecie nie miał siły nas męczyć. Ogołnie między psami bardzo szybko zapanowała miłość.



Niestety po kilku dniach w pokazowej wersji wyszedł z niego mały terminator.
Dzień jak poprzednie zaczął się bardzo niewinnie. To jest jedna z tych rzeczy, których nie zapomnę do końca życia, nie mieliśmy wtedy jeszcze kennel klatki, poza tym malutki słodziutki szczeniaczek płakał jak kazaliśmy spać mu na kocyku, więc mógł spać na łóżku. Mały demon tego ranka jednak nie spał, czekał na moment aż zacznę się ruszać i... Przypuścił atak.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy to nagle obudziło mnie pieczenie policzka, a jak otworzyłam oczy to spotkałam się z wilczą paszczą.
Nowy dzień zaczełam więc ze szramami na twarzy, ale nie zrażona niczym - ostatecznie przecież nie straciłam ani oka ani nosa ani żadnej innej integralnej części ciała... No może poza kilkoma włosami, które mi Oti przydepnął do poduszki, ale czym są włosy w imię wielkiej niezmierzonej przyjaźni i miłości... Tak... Włosy się zepnie, ubytków nie będzie widać, na twarz nałożymy więcej pudru i nikt się w pracy nie pozna.
Wstałam z łóżka co niedługo później okazało się największym błędem tego dnia.
Po studiowaniu wolfdoga byłam przygotowana na wiele rzeczy, przynajmniej w teorii, ponieważ w praktyce nikt nie powie Wam co tak naprawdę mały pies wykombinuje...
Oczywiście pragnę zaznaczyć, że my z Tosiem mieliśmy i tak względnie mało niemiłych niespodzianek i przeżyć. Tych którzy chcą sobie sprawić wilczaka ostrzegam lojalnie, że może być o wiele gorzej... Czy może być lepiej? Nie sądze, ja osobiście uważam mojego psa za wersję demo wilczaka, bo w końcu nigdy nie złamał mi żadnej kości, nie zerwał podłogi ani nie powyrywał ze ścian kabli... Ale spokojnie, Oti ma dopiero rok i trzy miesiące, jeszcze dużo czasu przed nami.



Podniosłam się więc z łóżka, przechodząc przez pokój zdążyłam zarejestrować zabrudzony podkład higieniczny, dlatego wracając z łazienki zabrałam ze sobą torebkę. Nie byłam jednak dostatecznie przewidująca i nie wziełam rolki papieru, maski gazowej, miotacza płomieni, a najlepiej bomby atomowej...
Kiedy wróciłam do pokoju w pierwszej chwili nie do końca byłam pewna co zaszło. Moim oczom ukazał się radosny szczeniaczek, stojący na środku łóżka, a wszędzie dookoła były biało brązowe strzępy podkładu... Powiedziałam stojący? Wróć! Zanim zdążyłam zajarzyć co dokładnie jest grane, moje kochane szare wilczątko uniosło ogonek i zupełnie bezstresowo zsikało się na środku łóżka.



Nie pamiętam takich akcji dużo, może gdybym opisywała je na bieżąco, jednak na pewno w trakcie pisania uraczę Was jeszcze takimi 'smaczkami' nie raz... Inną rzeczą, która zobrazowała mi ile pracy przed nami był moment robienia obiadu. Otóż Młode Wilczydło od przyjazdu do nas jadło tylko suchą karmę (ale o tym na pewno jeszcze napiszę, ponieważ jest to dla nas temat rzeka), a ja na obiad postanowiłam zrobić risotto z kurczakiem. Zapach świeżego mięsa obudził w naszym maleństwie Pradawne Zło. Jeżeli myślałam kiedykolwiek, że widziałam wszystko do czego zwierze jest zdolne aby zdobyć jedzenie – myliłam się. Otóż urocza szara kuleczka nagle zrobiła się dłuższa o jakieś 10cm, miałam wrażenie, że stoi na czubeczkach pazurków próbując dosięgnąć to co leży na szafce kuchennej. Widok był komiczny, a zarazem upiorny, ponieważ szczeniaczkowi na wierzch wyszły wszystkie ząbki, w oczach błyszczała chęć mordu,a z gardła dobywały się dziki warkot i jęki frustracji. Zazwyczaj pokrojenie kury nie zajmuje mi więcej niż 5 minut, ale tym razem trwało to wieki. Przecież nie pozwole psu zachowywać się w ten sposób, czyż nie? I tym oto sposobem, ja Młodego wynosiłam z kuchni, kazałam usiąść przed wejściem, poczym nie zdąrzyłam się dobrze odwrócić i dojść do deski jak ON JUŻ TAM BYŁ i kontynuował swoje tańce.
Uwierzcie mi, że gdybym miała linę to bym go związała przed wejściem do kuchni. 
Ostatecznie wiadomo jednak, że Duże Zło z Mniejszym Złem wygrywa, więc w pewnym momencie Małe Zło zrozumiało, że trzeba siedzieć... Co prawda siedział w kuchni prawie na mojej stopie, ale siedział...






2 komentarze :

  1. Świetnie się czyta te Wasze historie :D
    U nas było KŁAP i wściekłe wyszarpywanie mięsa, razem z trzymającymi je palcami... khem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas pewnie byłoby podobnie, z tym, że młody nie miał jak dosięgnąć, a starał się baaardzo XD

      Usuń