zdjęcie

zdjęcie

sobota, 29 listopada 2014

Test karmy - Nero Gold

Muszę przyznać, że gdy przypadkiem trafiłam na fanpage Nero Gold to pierwszy raz miałam styczność z tą marką. Zaintrygowana, dodatkowo nęcona ofertą próbek karmy postanowiłam sprawdzić z czym to się je. Okazało się, że skład jest ciekawy, a i cena nie odstrasza, dlatego czym prędzej poprosiłam o podesłanie nam próbek karmy. Do tej pory moje psy jako uzupełnienie diety dostawały Nutre Gold Breeders Bag, ale jak pewnie niektórzy wiedzą, Oti cierpi na nietolerancję pszenicy (nie toleruje jej pod żadną postacią, ma problemy z żołądkiem nawet po kromce chleba), a co za tym idzie w parze, po Nutrze, jak i po wielu innych karmach robi się w domu (i na podwórku) nieciekawie...


Dlaczego więc będąc na BARFie postanowiłam przetestować sucha karmę?

Zdarzają się czasem takie sytuacje, że dostęp do surowego mięsa jest w znacznej mierze utrudniony, dlatego warto moim zdaniem mieć w zanadrzu worek dobrze przyswajanej przez psy karmy gotowej. Puszki wozi się ze sobą nie wygodnie, dodatkowo potrzebują lodówki, stąd wybór padł na suche. Dodatkowo Oti jest strasznym łasuchem i używanie ziarenek karmy jako smaków podczas treningu jest łatwiejsze od noszenia ze sobą torebki z krwawą wątróbką ;)

Przyznam szczerze, że składowo najbardziej podoba mi się karma Maxi Puppy 
to pewnie w nią zaopatrzymy się za jakiś czas...

Jednak w skład paczki wchodziły dwa inne rodzaję karmy - Puppy i Adult.
Tak swoje karmy przedstawia producent:


-----------------------------------------------------------------------


Do testu karmy Adult przystąpił Oti Łakomczuch - straszny pazerniak, zje wszystko co mu się da, nie patrząc na późniejsze skutki uboczne w postaci wzdętego brzucha, gazów i rozwolnienia... 
Granulki tej karmy dość duże, ale nie ogromne, Otiemu udało się nawet na nie trafić zębem i pogryść, wow! Są wystarczająco tłuste, śmierdzą jak wszystkie psie karmy. Tosiek chętnie ich szukał i przyjmował jako nagrody. Niestety karmy było za mało abym mogła mu dać ją jako pełny posiłek, dlatego testował ją jako smaczki/przekąski. Już ta ilość powinna pokazać jak zareaguje jego żołądek - brzuch nie był  wzdęty, nie było powalających bąków, a kupa całkiem normalna, chociaż większa niż na barfie.

Skąd adult wiadomo - mam w domu dwa dorosłe psy, ale skąd puppy?
Hm, chyba nadszedł czas aby przedstawić Furię. 


Tak, dorobiliśmy się trzeciego członka psiego stada, zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia w tych wielkich uszach i maślanych oczach... Furia jest pitbullem, jest wyrwana z pijackiej meliny, w której spędziła pierwsze miesiące swojego życia, mieszkając w kartonie. Nie znała praktycznie świata, nic nie umiała, ale pod naszym okiem to się zmienia.

Furia przystąpiła do testu karmy dla szczeniaków. Bardzo korcił ją zapach, już przez folie obwąchała karmę bardzo dokładnie, dlatego wcale nie zdziwił mnie szał po otwarciu paczki. Jeśli chodzi o mnie, pachnie, a w zasadzie śmierdzi bardzo pospolicie (tak jak i Adult), granulki są małe, dość tłuste. Niestety są na tyle drobne, że Nietoperz połyka je w całości, bez gryzienia (ale należy pamiętać, że jest dosyć duża i lepsza dla niej byłaby karma Puppy Maxi). Jednak smakowo i zapachowo chyba pasuje, bo fafle dzieciaka były MOKRE ze szczęścia ;)

Karma spisała się świetnie jako smaczki podczas szkolenia, psy przyjmowały ja chętnie i zjadały (lub połykały) ze smakiem. Jeśli chodzi o brzuchy, to nie zauważyłam niczego niepokojącego, jednak warto zauważyć, że próbki były stosunkowo małe i pełen obraz będę miała pewnie dopiero wtedy gdy zdecyduję się zamówić cały worek.

Jak oceniam Nero Gold? 

Wydaje mi się w porządku jeśli chodzi o skład. Maxi Puppy w którą będziemy celować zawiera 40% mięsa (producent piszę: "Mięso jest mięsem bez piór, kości, pazurów czy wnętrzności, więc jest wysoce przyswajalne.") dodatkowo nie zawierają pszenicy na którą alergie ma Oti, jest ona zastąpiona kukurydzą i ryżem. Osiek ma niedowagę, więc dodatkowa porcja węglowodanów raz w tygodniu mu się przyda - zostajemy na BARFie, ale karma będzie uzupełnieniem tygodniowego bilansu (zawiera glukozaminę, kwasy omega 3 i 6, tauryne i probiotyki) i awaryjnym karmieniem w razie wyjazdu. Cenowo nie przeraża tak jak ToTW, jest cenowo zbliżona do Nutry, która ratowała nam tyłki do tej pory.

Myślę, że zdecydujemy się na zakup worka tej karmy i ocenimy czy się sprawdza.



poniedziałek, 27 października 2014

Czasem każdy chce zaznać odrobiny luksusu, czyli ZjawoTośki w nowych obrożach!

Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zakupu designerskich obróżek dla moich psów, ciagle jednak znajdowały się ważniejsze wydatki, a to schodziło na dalszy plan. Dodatkowo jak wybrać sklep z pośród tak wielu, które możemy znaleźć na facebooku? 


W końcu po przejrzeniu milionów tasiemek, tkanin i wzorów, zdecydowaliśmy, że to własnie w Sowinka Design zamówimy nasze cuda. Traf chciał, że w trakcie dogadywania szczegółów zamówienia w Sowince organizowano konkurs (pierwszy poważny w którym coś wygraliśmy). Tematem  był "Mój pies (bądź kot ;) ) na wakacjach".  Jak to mówią "Głupi ma zawsze szczęście" i z ponad 150 zdjęć, wybrano 3 zwycięskie i 3 dodatkowe nagrodzone obrożami (w tym właśnie nasze!). Dzięki temu jeden paskud załapał się na obrożę za darmo, drugiemu kupiliśmy (przez chwilę myślałam o wyborze trzeciej, ale weź tu człowieku się zdecyduj jak podoba się 50 różnych wzorów).


nasze zdjęcie konkursowe


Cała transakcja przebiegła bardzo sprawnie, obróżki zostały wysłane do nas w niedługim czasie po zaksięgowaniu wpłaty i dzisiaj w końcu (mówię w końcu bo chociaż czas oczekiwania wcale nie był długi to ja już nie mogłam się doczekać...) PRZYSZŁY!



Dla moich potworów wybrałam obróżki o szerokości 2,5 cm, jedną z czaszkami Los Muertos (uwielbiam ten wzór, nigdy nie mogę przejść koło niego obojętnie) na tą taśmę czekaliśmy długo, bo trzeba było ją sprowadzić z Ameryki (pomysł na złożenie zamówienia zrodził się już w sierpniu, ale dzięki uporowi w oczekiwaniu udało nam się drugą obróżkę wygrać), natomiast druga taśma jest z kolekcji Royal.
Zupełnie niechcący obie świetnie wpisują się w charakter nadchodzącego święta, więc wszystko gra i buczy!



Słówko o samych obrożach: zarówno wykonanie, jak i użyte materiały są świetne jakościowo, już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażeni trwałych i solidnych. Nigdzie nie sterczą żadne przypadkowe nitki, wszystko jest pięknie wykończone. Bardzo podobają mi się zapięcia, mimo iż początkowo nie miałam przekonania do plastikowych klamer, niewątpliwie dużym plusem są blokady uniemożliwiające przypadkowe odpięcie obroży. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to długość, ale to moja wina. Obroża Otiego mogłaby być ciut dłuższa, mamy co prawda jeszcze odrobinę zapasu, więc mam nadzieję, że starczy na pełne zimowe futro.







Oczywiście wśród futra moich psów trudno znaleźć obroże, podejrzewam, że na wiosnę i w lecie będą bardziej widoczne. Generalnie oceniając walory estetyczne jestem bardzo zadowolona i uważam, że wyrób jest godny swojej pieniędzy, które trzeba zapłacić. Koszt takiej obroży wcale nie jest wygórowany - za obróżkę o szerokości 2,5cm zapłaciłam 32zł. Będziemy na pewno dawać znać jak się sprawują, na chwilę obecną stosunek jakości do ceny rewelacyjny, jeśli się sprawdzą w działaniu to na pewno wrócimy po więcej.

środa, 22 października 2014

Psijacielu Drogi... czyli psiarzu łap portfel i wiej na Teneryfe!



Z początku podeszłam do akcji nie ufnie, jednak z czasem mnie samą zaczęła zżerać ciekawość. Psijacielu Drogi ma na celu uświadomienie ludziom jakie koszta trzeba ponieść gdy decydujemy się wziąć pod swój dach psa, nie zależnie od tego czy to schroniskowy kundelek czy rodowodowy z hodowli.  Jako przewodnik Wilczaka często spotykam się z pytaniem ile zapłaciłam za Otiego. Staram się wtedy tłumaczyć, że cena szczeniaka to jedynie kropla w morzu potrzeb jakiegokolwiek psa, a co dopiero w przypadku Wilczaka, który w pół godziny potrafi zdemolować mieszkanie? 

http://psijacieludrogi.xaa.pl/
      W naszym domu na stałe aktualnie mieszkają dwa psy. Są to dwie zupełnie różne istoty, o różnej przeszłości, usposobieniu i potrzebach . Zjawa trafiła do nas ze schroniska w Zamościu, ma około 5 lat jest mixem husky,  a Oti to dwu i pół letni rasowy wilczak czechosłowacki.  


 Zacznijmy od kosztu samych psów…


Zjawa przyjechała ze schroniska, poniosłam jedynie koszty transportu suki do nas do domu 100zł
Oti jest psem z hodowli, zapłaciłam za niego 2000zł
                                                                                                                     2100zł


Coś trzeba jeść...

Oba nasze psy do niedawna jadły gotowe jedzenie (suche i/lub puszki w zależności od okresu), nie będę się teraz rozdrabniać i wyszukiwać co to były za karmy (miedzy innymi josera, nutra, acana). Karma była dość często zmieniana, na początku z uwagi na wiek Otiego były dwie różne, potem próbowaliśmy znaleźć taką którą będą mogli jeść oboje… Nie udało się, ale myślę, że mogę to uogólnić. Zjadali średnio 20kg karmy (suchej) miesięcznie najłatwiej będzie mi więc policzyć Nutre Gold Breeders Bag 176zł/20kg + dodatki, ktorych podliczać nie będę, bo nie pamiętam.
Wspólnie byli u nas 3 lata, co daje (12*3) 36 worków karmy + Zjawa była u nas rok wcześniej, przez który zjadła połowę tego co jedzą wspólnie czyli kolejne 6 worków – razem 42*176 8096zł za samą karmę.
Aktualnie (4 mce) psy są na BARFie, z uwagi na to, że mieszkam na wsi, ten rodzaj karmienia jest dla mnie sporo zdrowszy, ale… Oti zjada 1,5kg, Zjawa kilogram mięsa dziennie, kupujemy mięso wołowę  IVklasy (2,50zł za 1,5kg), kości wołowe (1,50zł za kg), korpusy (~3zł za kg) oraz ogony, szyje, skrzydła itp ~150zł. Dodatkowo do tego dostają odpowiednią ilość warzyw, owoców, czasem nabiał i jajka (dodatki licze 50zł miesięcznie) czyli razem koło 200zł za dwa psy od 3 miesięcy – 600zł

                                                                              8696zł (liczyłam to 3 razy nie chce być inaczej XD)



 Weterynarz, czyli kolejny aspekt, z którym musi liczyć się każdy właściciel czworonoga.

Obowiązkowe szczepienia na wściekliznę w Pruszkowie w którym mieszkaliśmy do czerwca tego roku to 45zł za psa, co raz w roku daje 90zł (45*2+45=135zł), ostatnie szczepienie wykonaliśmy już tutaj, jesto ono tańsze bo 30zł za psa co daje 60zł za ten rok, a razem 195zł
 Szczepienie na choroby wirusowe Otiego to 3 szczepienia po 70zł - 210zł.
Odrobaczenie raz na 4 miesiące czyli 3 razy w roku to koszt koło 30zł za psa czyli…
Zjawe odrobaczalimy w pierwszym roku 2 razy to 60zł. Gdy przyszedł Oti, on i Zjawa byli łącznie odrobaczeni 9 razy co daje nam w sumie z odrobaczeniami samej Zjawy 11 razy po 30zł, a w sumie 330zł.
Do kosztów weterynarza muszę doliczyć:
- wizyty ze Zjawą ze źle gojącą się raną po sterylne (było ich kilka) licze 100zł za wszystkie
- wizyty z rozciętą łapą Otiego u zaprzyjaźnionego weta 50zł za wszystkie
- babeszjozę obydwu psów (w tym samym momencie… dodatkowo w święta) 200zł
- wizyte z poturbowanym przez Otiego kotem w tym koszt rtg, leków, namiotu tlenowego – 120zł
                                                                                                                                                         
                                                                                                                                       1105zł

Dużo? A to jeszcze nie koniec… Nie samym jedzeniem i wetem człowiek i pies żyje! Czas na akcesoria:


Szelki typu sled bo moja suka biega przy rowerze – 50zł
Lina amortyzujaca (ten sam cel) – 50zł
Obroże zwykłe taśmowe 20zł za sztuke sztuk 2 na stanie – 40zł
Obroże z Sowinki (<3) 36zł
Obroża skórzana 30zł
Łańcuszek zaciskowy 20zł
Szelki zwykłe 25zł
Smycz przepinana 3m 20zł
Smycz  zwykła 150m 20zł
Linka treningowa 25zł
Kaganiec plastikowy 20zł
Kaganiec chopo dla Otiego 50zł
Kennel  dla Otiego (już druga bo pierwszą wykończył) 400zł
Drybedy 75zł (za 2 sztuki)
Miski metalowe  40zł
Miski plastikowe 10zł
Szczotki,  nożyczki do pazurów, furminator 100zł

            1011zł

Podsumowując na karmę, weterynarza, akcesoria i same psy wydaliśmy do tej pory, czyli przez 4 lata wspólnego życia około 12912zł. Co rocznie daje średnio 3228zł.

Uzbierała nam się z tego pokaźna całkiem suma, czyż nie? Jak na pewno zauważyliście nie doliczyłam do tego kosztów zabawek (szarpaki, piłki, sznurki, ze dwa dyski do frisbee) ani smakołyków (suszone ogony, kości, których nie zlicze). W koszta weterynaryjne ani karmowe nie wliczyłam kosztów związanych z diagnostyką "alergii" na kurczaka, która okazała się po prostu nie tolerancją zboża (zdarza się ona u wilczków), a co za tym idzie paru wizyt u weta i zmian karmy. Nie zawarłam w podsumowaniu również kosztów przeprowadzek ani  zniszczeń, które zazwyczaj były sprawką Otiego, któremu kilka razy w życiu zdarzyło mu się pod naszą nieobecność wyjść z klatki i zrobić demolke…  Zerwane zasłony i firanki, obgryzione meble, zjedzony na raz worek karmy i wyżygany gdzieś w kącie… obgryzione klamki, podarte i zjedzone ubrania i buty, dwie zniszczone kurtki zimowe, zdemolowana bramka w drzwiach… Mogłabym tak wyliczać cały dzień - wkońcu żyje z wilczakiem.   


PS. dla pocieszenia, miesięcznie średnio wychodzi tylko 270zł, a dziennie 9zł czyli damy rade ;)