zdjęcie

zdjęcie

środa, 20 marca 2013

Kierunek Ciechanów!

Pierwszy raz u Anki i, Krzyśka zawitaliśmy na początku stycznia, pojechaliśmy poznać naszego kawalera, Strzygę oraz resztę stada. Podróż do Ciechanowa trwa około 2h pociągiem z Warszawy,więc mogliśmy zobaczyć co czeka nas jak już będziemy wieźli malucha do domu.

To co mi się bardzo podobało to to, że zostaliśmy przez Krzyśka (jechał z nami pociągiem) powitani i potraktowani jakbyśmy się znali od zarania dziejów, a widzieliśmy się pierwszy raz. Taka właśnie atmosfera towarzyszyła całemu naszemu pobytowi u Gorthanów i to było na prawde bardzo, bardzo miłe, nie czuliśmy się obcy, czuliśmy się jak członkowie rodziny.
Wysmyraliśmy wszystkie szczeniaczki, oczywiście na pierwszym planie był nasz malutki Oti.


 


Potem poszliśmy na spacer z częścią dorosłego stada. Było cholernie zimno i miałam śnieg w butach a palce przymarzały mi do aparatu... Ale to co najbardziej pamiętam ze spaceru, to widok biegających po polach wilczaków był wprost cudowny. 
 


Druga nasza wizyta w hodowli miała miejse w lutym, kiedy to szczeniaki rozjeżdżały się do domów. Znowu powitano nas jak starych dobrych znajomych, czas spędziliśmy bardzo miło.
Do domu wracaliśmy późnym wieczorem, a na pociąg odwiozła nas Ania, na moim ramieniu maleńki Oti wył najgłośniej jak potrafił. Tęsknił przeokropnie...
Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdyby powrót obył się bez drobnych wpadek. Pomyliliśmy perony i do naszego pociągu dobiegliśmy cudem, w ostatniej chwili. Zziajani, ale szczęśliwi, ze zrozpaczonym wilczakiem na rękach zajęliśmy miejsca. W porównaniu do podróży na pociąg, sam przejazd do Warszawy minął nam spokojnie.Po koncercie danym w cześniej, Tosiek uspokoił się i nie minęło pół godziny jak zasnął.
Do domu dojechaliśmy koło 12 w nocy i prawie od razu zasnęliśmy jak dzieciaki.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz