zdjęcie

zdjęcie

niedziela, 21 kwietnia 2013

Tośko-Zjawy i Zjawo-Tośki

 

Założenie tego bloga było takie, że w miarę chronologicznie będę przedstawiać Wam jak nam się żyje z wilczakiem i hasiorem pod jednym dachem.


Myślę, że w miarę dobrze udało mi się nakreślić sytuację z Otim, o Zjawie pisałam mało, bo tak naprawdę ona jest względnie bezproblemowa. Ma swoje różne odpały i widzimisie, ale to nie jest zazwyczaj nic nadzwyczajnego. Odkąd pojawił się u nas Oti, Zjawutek trochę zgłupiał i zdziecinniał (nie żeby wcześniej była jakoś wybitnie ustatkowana i dorosła). Zrzuciłam to na to, że praktycznie całe swoje dzieciństwo spędziła w schronisku, po prostu pozwalałam jej być dzieckiem na nowo i wszystkiego uczyłam po mału i można powiedzieć od początku (chociaż większość po prostu trzeba jej było tylko przypomnieć). 



Jedyna rzecz, która jej z tego zgłupienia została to przywołanie w otwartym terenie, tak jak wcześniej praktycznie bezstresowo mogłam ją spuścić na polu ze smyczy, tak teraz unikam tego jak ognia. Zjawuś puszczona luzem w ogrodzie pięknie zna komendę i reaguje, okrąża i siada, bez żadnego zawahania, tak samo ma się sprawa poza ogrodem na 20 metrowej lince. Jednak puszczona całkiem luzem, po prostu przestaje reagować i wpada w taką głupawkę, że nic do niej nie dociera. Dlatego Zjaw chodzi tylko na lince, ponieważ jest za dużo niebezpieczeństw dookoła, które mogły by jej się przytrafić, a to jest ostatnia rzecz jakiej byśmy dla niej chcieli. Pomijając to Zjawa może być żywym przykładem psa anioła. Nigdy nie kradnie jedzenia, smakołyki przyjmuje delikatnie, na smyczy już od dawna nie ciągnie, jest delikatna i uwielbia się przytulać, nie niszczy gdy wychodzimy z domu.
 


Często słyszę pytanie jak dogadują się nasze psy w domu. Otóż dogadują się bardzo dobrze. Bardzo przeżywają nawet chwilowe rozłąki, kiedy biorę na spacer tylko jedno z nich, a drugie musi zostać w domu. W ciągu dnia jak nic ciekawego się nie dzieje, spią obok siebie. Uwielbiają się bawić i to dzięki Tośkowi Zjawa nauczyła się używać zabawek. Z początku były różne problemy, jak to szczeniak kontra pies który już w domu był, ale to nigdy nie było nic strasznego, bo Zjawa od początku Tośkowi bardzo pobłażała. Pozwalała mu na wchodzenie sobie na głowe, bieganie po niej, ciągnięcie za łapy, uczy, ogon, na wyjadanie z miski (tu interweniowaliśmy zawsze my) i praktycznie nigdy nawet na niego nie burknęła. Zmieniło się to dopiero niedawno, chyba uznała, że już jest na tyle duży, że czas aby uważał na to co robi, chociaż między nami, dalej pozwala mu na za dużo. 



 
Przyznam się, że średnio pamiętam jakieś ciekawe wydarzenia w okresie od sierpnia do grudnia, przede wszystkim dlatego, że działo się wtedy w moim życiu dużo innych niekoniecznie związanych z psami, a bardzo ważnych dla mnie rzeczy. Dlatego pomału zacznę Wam opisywać to co dzieje się u nas w miarę na bieżąco. Jak mi się przypomni to będę uzupełniać wpisy o szczenięctwie Tośka, na pewno napiszę jeszcze o wilczakowym słuchu wybiórczym, czyli 'do mnie' mów ile chcesz, ale 'choć masz' wystarczy, że wyszepczesz... O dorastaniu Młodego i co tam tylko sobie przypomnę. Myślę, że prędko nie zabraknie przygód do opisywania, bo ostatnio jest u nas dość zabawnie. Niedługo rodzi się nam dziecko więc myślę, że dojdą również perypetie pso-dziecięce do opisywania. 

Tymczasem pozdrawiamy Was serdecznie: Marcin, Zjawa, Tosiek i ja.


3 komentarze :

  1. od dłuższego czasu czytam bloga i chciałabym zadać dwa pytania :) otóż mam dwa psy średniej wielkości,jednego spuszczam na spacerach,ale z drugim wole nie ryzykować i chodzi na lince . niestety strasznie ciągnie i muszę przyznać,że utrudnia mi to spacery,bo nie mogę się skupić ,gdy on na lince ciągnie mnie po krzakach ,a jeszcze muszę mieć drugiego psa na oku. jeśli masz czas i chęci to mogłabyś mi poradzić coś w tej sprawie ? :) drugie pytanie dotyczy czerwonej linki ,którą widziałam na zdjęciu ze Zjawą ,gdzie można takie kupić ;) ? z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się uczyłyśmy różnymi metodami, bo z początku Zjawa ciągnęła na smyczy jak parowóz. Dobre do tego są spacery tylko z jednym psem, takie od początku do końca nastawione na trening i naukę. My jak Zjawa ciągnęła to się zatrzymywałyśmy, kazałam jej przyjść do mnie i usiąść i dopiero ruszałyśmy dalej jak się uspokoiła. Dojście w ten sposób gdziekolwiek jest dość trudne, ale pies dość szybko łapie, dodatkowo uczyłyśmy się komendy 'równaj'. A co do linki, to jest samoróbka, kupiłam w sklepie budowlanym 20m linki i karabińczyk, całość wyniosła mnie koło 22zł

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź :) mój pies jak idzie sam to jest ok,czasem pociągnie za czymś,wszystko się sypie jak idzie z drugim psem .

      Usuń