zdjęcie

zdjęcie

wtorek, 30 czerwca 2015

Hurtta Active vol.2

Jak już od dawna wiadomo przypadł nam zaszczyt testowania szelek Hurtta Active.
Niedawno pojawiło się już parę słów wstępu TUTAJ, natomiast teraz czas najwyższy na nasze opinie po pewnym czasie użytkowania.

 



Szelki są u nas od marca, czyli 3 miesiące. W tym czasie były wystawione na różne warunki atmosferyczne i spacerowe. Gdy do nas dotarły była jeszcze końcówka zimy, testy zaczęły się więc w śniegu, szybko jednak przyszła wiosna, a co za tym idzie plucha, błoto i deszcze, teraz mamy lato, a to z kolei w przypadku psa aktywnego oznacza kąpiele, szaleństwa i masę piachu.



 Na początek odniosę się do tego co pisałam wcześniej:
 
" (...) Są dość masywne i sztywne, dlatego mam nadzieję, że szybko się wyrobią i nie obetrą nigdzie suki. Mają obłędną regulacje (w czterech punktach - oba paski na szyi i oba paski po bokach można dowolnie wydłużać i skracać) dzięki której można je świetnie dopasować do psa, dodatkowo są bardzo porządnie wykonane, nigdzie nie sterczą żadne nitki, a plastikowe elementy są gładkie i wyglądają bardzo solidnie.(...)"

Jeśli chodzi o twartość, to nie było z tym najmniejszego problemu, szelki bardzo szybko "dopasowały się", materiał zrobił się delikatniejszy, nie zdarzyło się żeby gdziekolwiek obtarły czy chociażby wytarły suce sierść. Natomiast jak chodzi o regulację to ma ona swoje plusy jak i minusy. Bezdyskusyjnie plusem jest fakt, że można je bezproblemowo dopasować je do psa. Na minus pracuje jednak fakt, że boczne taśmy lubią się rozsuwać. U nas doskonale sprawdziło się "złapanie nitką" taśm odpowiednio wyregulowanych, nie miały możliwości się poluźnić, ale w przypadku potrzeby poszerzenia, należy nitkę rozciąć i "złapać" w nowym miejscu, co może być czasami uciążliwe. Przednie paski u nas się nie rozsuwały i nie było potrzeby kombinowania z nimi.

"(...)Odpowiednio wyregulowane leżą bardzo ładnie, nigdzie nie odstają, nie marszczą się, nie wygląda też na to, żeby ją uwierały lub jej przeszkadzały. (...)"

Bezsprzecznie potwierdzam i podtrzymuje to zdanie! Rozmiar, który wybrałam dla Furii jest na nią odrobinę za duży, ale nie mogłam wziąć mniejszego. Furia 3 miesiące temu w momencie mierzenia miała 59cm w klacie za przednimi łapami, poprzedni rozmiar jest do 60cm, a kolejny powyżej 60. Chciałyśmy szelki na dłużej niż parę miesięcy, a jak wiadomo Furia to jeszcze dzieciak, dopiero niedawno skończyła rok, ciągle nabiera kształtu. Teraz szelki pasują lepiej, niż w momencie gdy je dostaliśmy, myślę, że za jakiś czas będą idealne.



Jeśli zaś chodzi o moje spostrzeżenia po 3 miesiącach...
Wypunktuję wszystko i zacznę od tego co mi się podoba.

- Kolor! Uwielbiam ten oczodajny róż! Jest widzialny z daleka, przykuwa wzrok mijanych osób i trochę
  osładza wizerunek pitbulla (bo kto poważnie potraktuje "psa mordercę" całego w różu? ;) )
- Odblaski! Mieszkamy na wsi, w niezabudowanym terenie mamy obowiązek posiadać elementy
   odblaskowe, dzięki nim, nie tylko ja, ale i mój pies jesteśmy lepiej widoczni, a co za tym idzie
   bardziej bezpieczni.
- Kształt! Szelki mają bardzo fajny wykrój, pracują, ale nie przesuwają się na bok, nie zjeżdżają, nie
   obcierają, nie przechodzą przez łopatkę, nie blokują ruchów.
- Uchwyt na gorze pomaga gdy musimy minąć się z kimś w ciasnym miejscu lub przytrzymać psa w  
   momencie pobudzenia.
- Jakość i wykończenie. Podszycie siateczką, dzięki której szelki nie wycierają sierści i są delikatne dla
   skóry. Trwałość szwów - pomimo codziennego użytkowania nigdzie się nie prują, ani nie sterczą nitki.
   Dobry gatunkowo materiał, gęsty, który się nie mechaci, nie robią się "supełki", nie wyciera się.
- Czarne metalowe elementy. Ot zwykły bajer, ale mi sie podoba.
- Łatwość czyszczenia - wystarczy przetrzeć wilgotną szmatką.


Czego nie lubię i co możnaby w tych szelkach zmienić/poprawić?

- Niezaimpregnowany materiał. Szelki chłoną wodę jak gąbka, co prawda schną stosunkowo szybko, ale
   mimo to po spacerze w deszczu trzeba je suszyć, a wystarczyłoby trochę impregnatu by kropelki ściekały
   zamiast wsiąkać i życie byłoby piękniejsze.
- Rozciągające się boczne paski, temat łatwy do ogarnięcia, ale jednak dość upierdliwy.
- Plastikowe klamry. Nam się nic nie stało, więc nie wiem czy w ogóle o tym wspominać, niby wyglądają
   porządnie, ale doszły mnie słuchy, że lubią pękać.
- Brak specjalnego miejsca na adresówkę. Niby kłopot nie jest duży, bo można ją spokojnie zamontować
  gdziekolwiek, czy to na jednym z metalowych elementów czy to na rączce, ale jednak... Z drugiej strony
  jest w środku w szelkach specjalne miejsce na numer telefonu, ale po pierwsze musimy założyć, że nasz
  zagubiony pies da sobie zajrzeć pod szelki (Furia ok, ale Oti za Boga...), a dwa obawiam się, że będzie się
  ścierał bo miejsce to znajduje się... na piersi :)



Gdyby ktoś mnie zapytał, czy z całą nabytą podczas testowania wiedzą i doświadczeniem kupiłabym te szelki, to moja odpowiedź brzmiałaby tak. Jest trochę rzeczy, które można by udoskonalić, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona ich z użytkowania. I chociaż pierwszy szał minął, a szelek używamy już jakiś czas to dalej jestem w nich zakochana. Mimo, że ogólnie nie jest to tani produkt, to uważam, że stosunek jakości do ceny jest odpowiedni. Bardzo możliwe, że gdy się już zniszczą to następne również wybierzemy z asortymentu Hurtty.


Niebawem wyjeżdżamy nad morze, dlatego zastanawiałam się, czy nie napisać tej recenzji po tym wyjeździe, ale jednak podjęłam decyzję, że ogólnymi spostrzeżeniami podzielę się już dzisiaj, a później po prostu dorzucę parę słów w związku z wyjazdem (może zweryfikuje on też moje poglądy na szelki i będziemy pisać posta vol.3? :) ).

 

Mam Wilczaka na FB.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz