O kontaktach Otiego z innymi psami nie mogę napisać zbyt dużo ponadto co na blogu już się pojawiało. Jako szczeniak uwielbiał wszystkie psy, chociaż niekoniecznie wszystkie psy kochały jego. Jako podrostek uznał, że ujadający pies to wróg publiczny numer jeden z kwalifikacją do eksterminacji.
Nie umiem również do końca przewidzieć, z
którym psem dogada się bez problemu, a którego będzie
chciał rozerwać na strzępy. Prostym przykładem będzie tu suka
sąsiadów. Mają oni dorosłą, zrównoważoną sunie
husky, której Oti nienawidzi do granic możliwości i
najchętniej zjadłby ją na śniadanie. Co śmieszniejsze, nie dość,
że wychowuje się pod jednym dachem ze Zjawą, która jest
miksem husky, to kilka domów dalej ma zaprzyjaźnionego samca
tej rasy.
Kiedy w końcu udało mi
się umówić na spacer z jednym z warszawskich wilczaków
i jego właścicielką, czyli super duetem jaki tworzą Ania z Biesem
byłam trochę zaniepokojona. Bies jest tak jak Tosiek
pełno-jajecznym samcem wilczaka czechosłowackiego. Obawiałam się,
że dojdzie między nimi do spięć. Wyobraźcie sobie moje
zaskoczenie, kiedy Oti zapałał ogromną miłością do swojego
starszego kolegi.
Z początku obaj panowie
biegali w kagańcach, jednak szybko okazało się, że są one
zupełnie zbędne i mogłyśmy je zdjąć.

Spacer zaliczam do bardzo
udanych, mam nadzieję, że w końcu uda mi się spotkać z szerszym
gronem warszawskich wilczaków i wilczakowców. Niestety
jak na razie nie jestem się w stanie z nimi zgrać odpowiednio.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz